Radiotelefon Baofeng BF-T1

Zacznę od konstrukcji: wykonanie jest trochę inne niż w UV-5R, użyto chyba delikatniejszych materiałów. Na obsługę przycisków trzeba się przyzwyczaić. Włącznik znajduje się przy górze, koło anteny, jak w Hyterze. PTT działa dobrze, ale trzeba naciskać górą. Głośność regulujemy przyciskami, a na górze, zamiast pokrętła, umieszczono latarkę. Wyświetlacz jest przejrzysty, a dźwięk bardzo głośny nawet na minimalnym ustawieniu – po włączeniu od razu należy ściszyć, bo komunikaty są głośne i po angielsku. Śrubki do mocowania są pod klapką od baterii, myślałem, że w zestawie ich nie ma. Klips mocujący jest bardzo sztywny, trudno go rozciągnąć, obawiam się, że może pęknąć, chciałem zastosować rozwiązanie z UV-5R, ale niestety otwory nie pasują i w klipsie brakuje sprężyny. Ładowanie odbywa się przez USB. Niestety, programować można tylko przez komputer, a nie pasuje kabel od UV-5R, trzeba użyć dedykowanego do tego modelu, którego nie ma w zestawie, kosztuje ok. 30 zł. Nie znalazłem go na Militaria.pl, ale jest na Allegro. Jeszcze nie miałem okazji zaprogramować urządzenia. Sprzęt jest bardzo zgrabny, FM działa poprawnie, jako przenośny PMR mogę zdecydowanie polecić.

BF-T1 to niewielki, poręczny i nie rzucający się w oczy radiotelefon. W menu dostępnych jest 14 podstawowych opcji, m.in. squelch, vox, komunikaty głosowe, skanowanie oraz tony DCS. Minusem jest brak możliwości ręcznego ustawiania częstotliwości kanałów.